Pierwszy tydzień nowego roku mamy już za sobą, a co za tym idzie lista postanowień noworocznych powinna zostać już skończona. Tylko pytanie co się dzieje z tymi postanowieniami. Z własnego doświadczenia wiem, iż dla mnie co roku była ona frustrująca gdyż była długa a po jakimś czasie właśnie poprzez mnogość celów na niej stawała się wręcz nierealna do realizacji.
W tym roku podeszłam do niej inaczej: znalazły się na niej tylko dwie rzeczy:
– rozpoczęte morsowane w zeszłym roku uprawiać regularnie i nie szukać powodów ani wymówek do uczestniczenia w spotkaniu z zimną wodą czy zmrożoną ziemią.
– żyć i cieszyć się byciem tu i teraz, każdym dniem.
Jestem bardzo wdzięczna za to, iż dojrzałam do takich wniosków. Morsowanie daje mi radość , czuję jak podnosi poziom endorfin w moim ciele, rozpala moje ciało od wewnątrz, a może to sposób na zachowanie witalności lub próbę zatrzymania czasu ☺ – zwłaszcza fizycznie.
Życie i cieszenie się z każdego dnia, chroni mnie przed zbędnymi rozczarowaniami i stwarza szansę na wypełnianie się uczuciem wdzięczności za to co doświadczam i co przypływa z życia.